Kontynuując moje wczorajsze wywody to niestety przesadziłam z tym śniegiem - napadało tyle co kot napłakał, więc o spacerku w śniegu nie było mowy. Ale wybrałyśmy się na kawkę do mojej przyjaciółki I, której synek Kacper i Matylda bardzo się lubią. Wizyta ta pokazała mi po raz kolejny, że Matylda jeszcze nie raz mnie zaskoczy (niby to wiem, ale wszelkie nowości są dla mnie nadal ciekawe i warte wspomnienia).
Otóż moje dziecię, jeszcze do niedawna będące największym popychadłem na placu zabaw, nie potrafiące walczyć o swoje, wykazało dziś kilka wręcz przeciwnych zachowań w stosunku do Kacpra - zabierała mu zabawki, których już za nic nie chciała oddać, odepchnęła go kilka razy od siebie, nie mocno, ale bardzo wyraźnie dając do zrozumienia, że ma się od niej odczepić... Nie było tego dużo, generalnie bardzo ładnie się Matylda z Kacprem bawiła, razem i osobno, było dużo śmiechu, nawet tańce wspólne były, ale te kilka 'odchyleń od normy' zwróciło moją uwagę.
Zastanawiam się oczywiście, skąd jej się to wzięło. Zaobserwowała w klubiku? Czy samo przyszło do jej główki? I to dwa dni po tym, jak pani w klubiku chwaliła ją za niesamowitą opiekuńczość w stosunku do innych dzieci, zwłaszcza kolegi Ksawerego,najmłodszego i najmniejszego w grupie. Zastanawiające... W sumie pierwszy raz widziałam ją w takiej akcji i powiem szczerze, że do końca nie wiedziałam jak zareagować. Bo czy to mogła być tylko taka nowa zabawa, testowanie mojej reakcji czy też jakieś zachowanie wynikające z głębszej przyczyny? Oczywiście od razu powiedziałam jej, że tak nie wolno, że nie zabiera się innym dzieciom zabawek, że się ich nie odpycha itp. I mam szczerą nadzieję, że się takie zachowanie za często nie będzie się powtarzać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz