Dziś był ciężki dzień. Może nawet i nie cały, ale po południu dostałam w kość od Małej i to mocno. Zaczęło się oczywiście awanturą przy jedzeniu, niestety od jakiegoś czasu to nasz codzienny rytuał, ale dzisiaj było wyjątkowo ostro. Na obiad były pierogi i okazało się, że Matylda za nic w świecie ich nie ruszy, nie pomogły żadne z moich dotychczasowych forteli, ani próby jedzenia z jej talerza, ani wzajemne karmienie, po prostu odmówiła spożycia i koniec. Ale głodna była, a że ja nieprzygotowana nie miałam nic w alternatywie*, to się Córcia wściekła, zaczęła rzucać jedzeniem po stole, podłodze, sama też się na podłogę rzucała, a ja w ogóle nie mogłam do niej dotrzeć, żeby się uspokoiła. W końcu zmęczona chyba od tych wrzasków, zasnęła, niestety była już 17:00 więc za długo nie pozwoliłam jej spać - po obudzeniu jej kolejna awantura była sprawą oczywistą...
Dobrze, że chociaż do kąpieli poszła bez większych problemów, chociaż po ostatnich kąpiekowych wrzaskach (zaczęła odmawiać kąpieli z Tatą, a to był ich odwieczny rytuał), spodziewałam się i tu jazdy.
Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że od jakiegoś czasu bardzo się do mnie przykleiła. Za bardzo. W zasadzie nic nie mogę robić w domu, tylko mam się z nią bawić, albo przynajmniej siedzieć w pomieszczeniu, w którym Mada akurat ma ochotę przebywać. Chata wygląda więc jak po wojnie, bo generowanie bałaganu to szybki proces, ale gdy nie ma kto ogarniać w miarę na bieżąco, to no comments. No i sprzątam wieczorami, nawet nie sprzątam, ogarniam tylko, żeby jakoś wyglądało... Ale ten bałagan też mnie irytuje. Cieszę się, że jestem dla Mady ważna, ale żadna przesada nie jest dobra dla nikogo.
Jestem zmęczona, zniechęcona swoją bezsilnością i zastanawiam się, co robię źle, że ostatnio Mada tak mi daje w kość.
*Dotychczas pierogi jadała raczej bez kwęknięcia, więc takiego obrotu spraw się nie spodziewałam.
Oj, widać bunt dwulatka daje o sobie znać... cierpliwości życzę, no i niech świadomość,że to nie tylko Twoje dziecko tak ma (a wręcz wszystkie), oraz że to minie, dodaje Ci sił.
OdpowiedzUsuńKluczyk czeka na odebranie :) pozdrawiam :))
Dziękuję Mamo Zochulka. Wiem, że w zasadzie wszystkie dzieci przez taki okres przechodzą i rzeczywiście ta świadomość pomaga. Czasem jednak następuje przesilenie i chyba tak właśnie było przedwczoraj - wtedy to tylko się wypłakać, bo na nic innego nie ma siły. Ale dziś jest już lepiej :-). Pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuń