Uwaga - uśpiłam właśnie małego szkraba! Pierwsza drzemka od nie wiem kiedy. co za szczęście, że jeszcze czasem się udaje! Zajęło mi to raptem godzinę, ale co tam, skutek się liczy w tym wypadku!
Dzisiaj się zawzięłam, bo Matylda znowu już od samej pobudki zmęczona się wydawała - naprawdę ona tych drzemek jeszcze potrzebuje! A my dzisiaj same do późna jesteśmy, bo Mąż wziął dodatkową robotę na wieczór i wróci nie wiadomo kiedy. Stwierdziłam więc, że cały dzień z marudzącym dzieckiem jest ponad moje siły, tym bardziej, że nie czuję się dziś najlepiej, brzuch mnie ciągnie (zastanawiam się nawet czy to już nie pierwsze, delikatne oznaki zbliżającego się porodu), na dworze wichura, że od samego patrzenia przez okno robi się człowiekowi zimno, więc na spacer dzisiaj nie idziemy i się zawzięłam na usypianie. Lekko nie było - sąsiedzi od poniedziałku sobie remont urządzili, więc tym bardziej jestem z siebie dumna, z Córci zresztą też.
Korzystając z tej jakże rzadkiej okazji, a także biorąc pod uwagę moje dzisiejsze samopoczucie, też idę się położyć!!! Co za fantastyczne uczucie.
Cisza, ciiiiiisza... czyżby? :)
OdpowiedzUsuńCzekam wieści (i trzymam kciuki!) :)
Dziękuję za kciuki;)
OdpowiedzUsuńNarazie cisza, w kwestii rozwiązania nic się nie dzieje - dosłownie nic. Ale sama ciąża już coraz bardziej męcząca.
Proszę więc o dalsze trzymanie kciuków ;) pozdrawiam serdecznie