Jestem ostatnio tak zmęczona, że nie mam siły myśleć, co napisać, nie mówiąc już o wprowadzeniu pisania w życie. Chyba ta końcówka ciąży naprawdę mi ciąży... Ale jeszcze tylko trochę, parę dni, może tygodni. Potem zapewne będę tęsknić do tych ciążowych dolegliwości, bo są one ceną za ciszę ;).
Mada jest bezlitosna - nie daje mi usiąść na pięć minut, a nawet jeśli już uda mi się posadzić cztery litery np. na kanapie, w mgnieniu oka M przybiega, żeby się przytulić, a raczej powinnam napisać, uwala się na mnie całą sobą. O jakimkolwiekk relaksie mogę zapomnieć, bo muszę pilnować brzucha, który staje się wdzięcznym przedmiotem tych pieszczotliwych ataków. A Młoda już piórkiem od dawna nie jest, jak się położy na mnie te 12,5 kg to... no ciężko jest po prostu. Miłe są te przytulanki, cieszę się, że tak mi Córcia miłość okazuje, ale w tej chwili męczą mnie one z lekka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz