Dzisiaj był kolejny ciężki dzień - weekend był dość intensywny - zakupy (trzeba było wykorzystać weekendową obecność Tatusia w domu!), wizyta Babci, wczoraj spacer, wycieczka z Tatą samochodem i kolejne zakupy oraz wizyta Jagody i wujka Marcina, którzy spontanicznie nas wczoraj odwiedzili. Jagoda jest starsza od Matyldy o jakieś półtora roku, ale muszę przyznać, że świetnie się dziewczyny dogadywały - w ogóle nas, czyli dorosłych nie potrzebowały, wszystkie 'konflikty' rozwiązywały same, między sobą. Fajnie.
Tu dziewczyny budują domy:
Tu dziewczyny budują domy:
Matylda z powodu swojego niekończącego się kataru, od ponad dwóch tygodni nie miała bezpośredniego kontaktu z dziećmi, więc spotkanie z Jagodą dostarczyło jej wielu wrażeń, skutkiem czego późno poszła spać, a dzisiaj obudziła się zmęczona, marudna i wredna. Wszystko było nie tak. Śniadanie - ble! Na spacerze - źle, bo zimno, śnieg, bo odmówiłam pójścia do sklepu, a na koniec, bo trzeba iść do domu... Około południa ledwo patrzyła na oczy, ale po godzinie usypiania nadzieja na drzemkę ostatecznie prysła. Bo po co ucinać sobie drzemkę w środku dnia?!?
Doszłam ostatnio do wniosku, że to ten jej wstręt do spania w dzień jest powodem wszelkich problemów, jakie mamy z Matyldą . Ona jeszcze tych drzemek potrzebuje, ale jak ją do nich przekonać???
A może będzie tak, że zrezygnuje z drzemki, ale za to wieczorem będzie zasypiać szybciej?
OdpowiedzUsuńTo jest też niegłupie rozwiązanie :)
Pewnie się teraz jakoś przestawia, stąd te wahania...
Spokojności życzę.
Ale Ty zaraz rodzisz kobieto, aaaaa! ;) Wypoczywaj ile się da!
He, z tym wypoczywaniem to właśnie jest nie lada problem ;) Ale weekend przede mną, czas wykorzystać szanownego Tatusia, zwłaszcza, że za Córcią przepada :)
OdpowiedzUsuńA co do drzemek, to owszem, kiedy ich nie ma, Mada pada o 19:00 i tyle ją widzieli. Takie wieczory są fantastyczne, ale popołudnia, które do nich prowadzą - koszmarne. Kiedy M nie śpi w dzień, od 16:00 jest po prostu nie do zniesienia, niczym jej nie dogodzisz, bo sama nie wie, czego chce, a w domu słychać tylko jej ryk. Jest zmęczona, czasem nawet przemęczona. Gdyby nie to, nie robiłabym z tego braku drzemek aż takiej afery ;)
Dzisiaj już trzeci dzień z rzędu przepała się trochę w ciągu dnia i powiem Ci, że mam w domu zupełnie inne dziecko - wesołe, uśmiechnięte, biegające, potrafiące się zająć czymś innym niż oglądanie bajki. Wieczorem zasypia trochę później, ale też tak na spokojnie, więc wszyscy są zadowoleni ;)